Nieznajoma wydawała się niezwykle sympatyczną osobą, przez co Alec był jeszcze bardziej ciekawy co łączy ją z Benem. Rozmowa przebiegła miło, ale przecież McDowell należy do osób, które potrafią rozbawić największego ponuraka i zaraża wszystkich swym entuzjazmem, wyluzowaniem i pewnością siebie, choć tak naprawdę to jedna, wielka gra pozorów. Słodki cukierek o gorzkim nadzieniu. Wilk w skórze owcy.
Wszelkie wyrzuty za to odciągnięcie i tą całą scenkę zmył pocałunek, który sprawił, że tak nagle przeszło mu. Przyciągnął ją do siebie, a zaraz ręce powędrowały tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.
- Jesteśmy w miejscu publicznym, kochanie. Dobrze, to nasz wieczór..........więc co byś chciał porobić?
Odsunął się z wyraźnym wyrazem niezadowolenia. Zupełnie nie przejmował się taką drobnostką, jak inni ludzie. Typowa parka, prawda? Szczęśliwe gołąbeczki, zakochane w sobie po uszy, a może nawet bardziej.
- Nie, nie, nie. Co ty chcesz porobić? To ty mnie tu zaciągnęłaś - zaśmiał się.
(?)
Patrz co znalazłam <3 : Klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz