Spojrzałam na niego i skinęłam delikatnie głową, wsłuchując się w bicie jego serca.
-Dobrze się czuję, nie martw się tak o mnie-odpowiedziałam spokojnie
Lekarza jak na razie nie było w sali. I dobrze. Mówił , że jego stan jest krytyczny, a mimo to dość stabilny. Plątałam się już trochę w tym. Tak na prawdę nigdy nie byłam w szpitalu, no bo po co? Teraz byłam tutaj ze względu na Alec'a. Siedziałam przy nim przez całą noc, nawet zanim się wybudził wpadła też Max. Nie widziałam jej od dobrego miesiąca. Szok przeżyła gdy zobaczyła mój brzuch. Wyjaśniłam jej wszystko, a Max wydawała się zadowolona, a jednocześnie chciało jej się ryczeć na widok Alec'a. Wszyscy teraz mają nadzieję, że wyzdrowieje. Zastanawiały mnie jego ostatnie przeprosiny, z dokończeniem , że musiał. Nie mam zamiaru się teraz go o to pytać, bo jesteśmy w szpitalu, a on nawet nie może zbyt dużo mówić, w ogóle nie powinien. Odetchnęłam głęboko i ponownie pogładziłam go po ręce. Tak strasznie było mi go żal, nie mogłam uwierzyć, że coś takiego mogło mu się przytrafić.
-Za 5 miesięcy, na tym świecie będzie twój młodszy kotek-zaśmiałam się cicho
Siedziałam cały czas przy nim, aż przyszedł lekarz i zaczął wszystko przeglądać z dziwną miną.
(Alec?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz