Patrzyłem jak wchodzi do wody, po czym przypływa do mnie, by zaraz
odpłynąć. Parsknąłem śmiechem, po czym zanurkowałem z otwartymi oczami w
wodzie. Podpłynąłem do niej i złapałem ją za rękę, uniemożliwiając
pływanie i ciągnąc w dół. Było głęboko.
- Ej! - Krzyknęła, a ja wynurzyłem się.
- Gdzie uciekasz, kotku? - Spytałem, nie pozwalając jej się wydostać i
znów szczerząc się od ucha do ucha. Ochlapała mnie wodą, wyrywając się.
Zrobiłem smutną minę, po czym zacząłem pływać na plecach, mając
zamknięte oczy. Nagle poczułem jak coś mnie wpycha pod wodę, łapiąc za
ramiona. Otworzyłem gwałtownie ślepia, jak się okazało już będąc w
głębinach morza. Wszystko było rozmazane, ale widziałem, że to
Katherine. Wynurzyłem się, łapiąc powietrze.
- Hej! - Zakrzyknąłem, śmiejąc się. Spojrzałem w górę.
- Wiesz co... Chyba mam pomysł - Mruknąłem i dopłynąłem na brzeg, po
czym wszedłem na klif położony dosyć niedaleko. Koło mnie szła
Katherine.
- Co my tu robimy? - Spytała, unosząc brew. Odszedłem kilka kroków od
krawędzi, po czym z rozpędu skacząc, nogami w dół. Po chwili ponownie
byłem pod wodą. Wynurzyłem się i spojrzałem na nią.
- Dawaj, skacz!! - Krzyknąłem. Nie skakała, ale widziałem jej sylwetkę nad krawędzią klifu - Skacz cykorze, jest bezpiecznie!
(Kath?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz