- Znów zrzucasz na mnie. To moja wina? Mam Cię błagać o przebaczenie, bo jestem demonem? Taka moja natura. Tak długo zajęło Ci zrozumienie, że należę do rasy pasożytniczej? - wygarnął. On nie miał maski, chyba, że liczyć tą na duszy. Zszedł z fotela i zbliżył się do niej. Biło od niego czystą nienawiścią, która miała zamaskować prawdziwe uczucia. On w przeciwieństwie do Katheriny nie był miękki. Uśmiechnął się ponuro. - Wchodzę w ciała innych ludzi i w nich żyje. Dobrze o tym wiedziałaś, więc nie zganiaj na mnie. To jest kwestia primo, teraz secundo: nie obchodzi mnie ten dzieciak, ponieważ nie jest mój. Spójrz prawdzie w oczy, wtedy kiedy To się wydarzyło, mnie jak gdyby nie było. Alec nie miał moich mocy, jego krew jak i też... inne płyny nie miały ŻADNEJ domieszki demonicznej. Cierpisz i okazujesz to na każdym kroku, gdy się spotykamy, ciągle mówiąc jaka ty jesteś biedna, pokrzywdzona, wymuszasz zupełnie niezasłużone współczucie. Ale wiesz co? Mnie to nie obchodzi. Nie obchodzisz mnie ty, chce już tylko zapomnieć, zepchnąć każde wspomnienie z tobą związane w czeluści umysłu, zagłuszyć je. Owszem, myślę czasem o tobie, ale mogę Ci przysiąc, że tylko w najgorszych koszmarach. Zapłonąłem miłością i się sparzyłem, koniec gatki, nie robię z siebie ofiary, to się zdarza najlepszym. Pożegnaliśmy się, ale ty nadal wtrącasz się w MOJE życie. Czy tak trudno Ci zrozumieć, że nie ma już w nim miejsca dla ciebie? - wyrzucił z siebie, wściekły.
(Katherina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz